To nic innego jak reportaż z Waszego codziennego życia. Sesje lifestylowe odbywają się u Was w domu i magia dzieje się sama. Nie potrzebujecie instagramowego wystroju wnętrz, dopasowanych mebli, czy drogich dodatków. Na takiej sesji ważni jesteście Wy, a mieszkanie jest tylko tłem dla Waszych uczuć i emocji. Ponadto starsze rodzeństwo może czuć się lepiej wśród swoich zabawek i rzeczy, które zna, tym bardziej jest łatwiej zachęcić je do zdjęć. Większość kadrów nie jest pozowanych, aby uchwycić to co najpiękniejsze, najszczersze w Waszej rodzinie. Ale nie wykluczam absolutnie ujęć, gdzie usiądziecie wspólnie na kanapie i spojrzycie w stronę obiektywu. Takie zdjęcia też są potrzebne;)

To prawda, żyjemy w czasach, gdzie każdy ma w swoim telefonie aparat, a nie rzadko kilka aparatów do różych rodzajów zdjęć. Dzięki temu mamy możliwość nieograniczonego uwieczniania otaczającego nas świata a co za tym idzie na naszych telefonach zalegają dziesiątki zdjęć, które z biegiem lat giną pośród tysięcy kadrów lub pozostają zapomniane na dyskach w komputerach. Taka sesja na pewno nie zostanie przez Was zapomniana, a profesjonalne wydruki posłużą jako pamiątki oprawione w ramkach, czy przyczepione na lodówce, dzięki czemu każdego dnia możecie wracać do tej sesji na nowo.

Po pierwsze pozytywne nastawienie 😉 Nie ma czegoś gorszego jak stres i smutek na zdjęciach. Nie musicie również umawiać wcześniej fryzjerów, makijażystek, bo chodzi o uchwycenie naturalności dnia codziennego. Oczywiście, jeśli czujecie potrzebę udania się do makijażystki, lub jest to dobra okazja do odwiedzenia fryzjera, to też nic nie stoi na przeszkodzie. Co do ubrań, zalecam pastelowe, spokojne kolory – biel, beż, szarość. Powinno się unikać krzykliwych kolorów, typu zielony, czerwony ale jeśli starszy brat chce założyć swoją ulubioną koszulkę w tym kolorze – pozwólmy mu na to. Najważniejsza jest wygoda i komfort 😉 Jeśli chodzi o maluszka to zawsze zalecam nakarmienie godzinę przed sesją i utulenie do snu w miarę mośliwości. Co do przygotowania mieszkania, nie ma potrzeby robienia wielkiego przemeblowania. Raczej drobne porządki typu schowanie zabawek, uprzątnięcie kabli. Nie myjcie okien i nie wycierajcie kurzy! 😉

Na sesjach lifestylowych w domu, staram się robić kadry głównie w salonie i sypialni. Często proszę Was o kilka zdjęć tych pomieszczeń przed sesją, abym mogła sobie wcześniej poukładać kilka kadrów w głowie. Super jak macie dużą kanapę, ogromne rodzinne łóżko czy wysokie okno, bo są to główne miejsca gdzie zdjęcia wychodzą zawsze dobrze.

Oczywiście, że nie. To może być sesja rodzinna, narzeczeńska czy brzuszkowa. Często są to sesje całej rodziny, gdzie możemy nie tylko wykorzystać kanapę do siedzenia ale również do bitwy na poduszki. Kadry w kuchni przy wspólnym pieczeniu pierników też są mile widziane. Ważne, aby przy tym móc pokazać łączące Was więzi i relacje i poczuć się w swoim towarzystwie naprawdę dobrze.

W miesiącach letnich, aż do połowy października jest jak najbardziej możliwość wykonania takiej sesji w plenerze. Jednakże należy pamiętać, że taki maluszek nie ma jeszcze nabytej odporności, dlatego w dzień sesji pogoda powinna być na tyle adekwatna, aby zdrowie naszego małego bohatera na tym nie ucierpiało. Wobec powyższego zachęcam do sesji domowych, albo chociażby żeby sesja w mieszkaniu była naszą alternatywą.

W fotograficznym świecie sesja noworodkowa liczy się od urodzenia do osiągnięcia przez malucha dwóch tygodni życia. Dlaczego akurat wtedy? Młodsze dzieciaczki większość dnia przesypiają, mają mniejsze kolki, dlatego sesja przebiegnie łatwiej i szybciej. Jednak ja proponuję zawsze termin w okolicy właśnie drugiego bądź trzeciego tygodnia. Z doświadczenia wiem, że w pierwszych kilku dniach Mamy są zbyt zmęczone, żeby myśleć o sesji. Po dwóch tygodniach powoli wszystko się stabilizuje, a emocje związane z pojawieniem się nowego członka rodziny są jeszcze wciąż żywe. Chociaż tak naprawdę termin zależy głównie od Was i Waszego samopoczucia. Jeśli chcecie wykonać taką sesję miesięcznemu maluchowi, nic nie stoi nam na przeszkodzie. Należy jednak pamiętać, że sesje noworodkowe wykonuję maxymalnie do dwóch miesięcy po urodzeniu, potem są to juz sesje rodzinne 🙂

Zazwyczaj około 1-1,5h, maksymalnie do 2 godzin przy wyjątkowo głodnych i niezadowolonych maluchach. Na sesji jest tyle czasu, że spokojnie wystarczy na nakarmienie malucha, przewinięcie czy uspokojenie w chwilach niezadowolenia.

Często boicie się, że maluch na sesji nie będzie współpracował tak jak byśmy tego chcieli. TAK – na 99% Twoje dziecko sobie popłacze. Nic dziwnego, jest przekazywane z rąk do rąk, przebierane, układane w dziwnych pozycjach. Często też dochodzi głód albo najzwyczajniej w świecie niezadowolenie. Ale uspokajam, jest to normalne i nie ma czym się przejmować 😉 Wystarczy je trochę polulać, nakarmić czy przewinąć. Na sesji mamy tyle czasu że spokojnie ze wszystkim zdążymy. A takie kadry z płaczącym maluszkiem to pokazanie prawdziwego życia z dzieckiem, nie zawsze usłanego śmiechem i beztroskim gaworzeniem, które też mają swój urok.

Tak jak na pozostałych sesjach, cała rodzina jest mile widziana. Możecie również zaprosić dziadków na kilka kadrów, ale należy pamiętać, że duża ilośćosób może wprowadzić chaos i zamieszanie.